wtorek, 12 listopada 2013

Chapter 16

Następnego ranka, właśnie skończyłam się ubierać. Zdecydowałam się ubrać moją ulubioną małą,czarną sukienkę z jakimiś czarnymi szpilkami. Nie czułam się zbyt dobrze kiedy wstałam, więc po prostu spięłam włosy w niechlujnego koka, i nałożyłam trochę tuszu do rzęs i jakąś czerwoną pomadkę. Usiadłam przy biurku, pisząc coś dla Justina, to było coś w rodzaju miłosnego liściku. Wczoraj, przed tym jak odprowadził mnie do domu, dał mi wiersz, który sam napisał. To było urocze, był to po prostu zwykły,mały wiersz, ale chciałam też napisać coś dla niego. Skończyłam pisać, kiedy dostałam wiadomość.

Dzień dobry skarbie♥
-Justin

Zachichotałam na tą wiadomość, i odpisałam mu.

Dzień dobry kochanie (:
-Janessa

Wysłałam wiadomość i chwyciłam zeszyt 'powodów' z mojej torby. Otworzyłam go i zaczęłam pisać coś więcej:

71.Chłopcy, którzy mówią tobie co tak naprawdę czują.
72.Chłopcy, którzy mówią 'kocham cię'.
73.Chłopcy, którzy całują cię podczas kiedy się uśmiechasz.
74.Chłopcy, którzy piszą tobie listy i wiersze.
75.Chłopcy, którzy nazywają ciebie skarbem.
76. Chłopcy, którzy kochają cie dla ciebie.
77.Chłopcy, którzy wysyłają tobie wiadomości ''dzień dobry''
78.Chłopcy, którzy piszą do ciebie pierwsi.


Kiedy skończyłam, wślizgnęłam zeszyt z powrotem do mojej torby i zeszłam na dół czekać za Jamie'm byśmy mogli udać się do szkoły. 
----

Lunch

Czekałam za Justinem przy mojej szafce, wie że nie czuje się zbyt dobrze dzisiaj, więc zabiera mnie na jakąś staroświecką zupę. Jestem super podekscytowana. Kocham to, kiedy wychodzimy razem, nawet jeżeli to jest tylko lunch. Kiedy przybył, powitał mnie pocałunkiem.
-Gotowa?- zapytał, trzymając moją talię. Skinęłam i poszliśmy w kierunku drzwi, mijając na drodze Natalię.
Rzuciła swoje słynne piorunujące spojrzenie, i w przeciwieństwie do niej, ruszyłam na przód ze swoim życiem.

Natalia's P.O.V


Obserwowałam jak Justin i Janessa wychodzą z budynku by zjeść razem lunch. Rzuciłam na nią piorunujące spojrzenie, z niczym ale diabelskie myśli przebiegały przez moją głowę. Nie mogę uwierzyć, że ona po prostu zepsuła nasz cały plan. Miałyśmy umowę, a umowa jest umową, tam nie ma powrotu tylko dlatego że coś do niego czujesz. I wiem że on czuje coś do niej, więc to będzie idealne kiedy ona złamie mu serce i on będzie czołgać się do mnie z powrotem.
-Więc, um, kiedy mamy zamiar zrobić ten plan?-Sage zapytała z mojej lewej strony.
-Nie teraz, w następnym tygodniu. Kiedy będzie ona się tego najmniej spodziewać.-powiedziałam, uśmiechając się głupkowato. 
-Skąd wiesz, że to wypali?-zapytała.
-Wypali. Po prostu trzeba skądś wziąć kombinacje do szafki Janessy w przyszłym tygodniu.-powiedziałam. -Umowa jest umową.-dodałam.


Janessa's P.O.V

Siedzieliśmy w małym sklepie w centrum miasta. Justin karmił mnie łyżeczką. Chichotałam za każdym razem kiedy podnosił łyżeczkę by włożyć mi ją do ust. Po podaniu mi większej ilości zupy, umieścił łyżkę w misce. 
-Wyjeżdżam w ten weekend, by odwiedzić moją rodzinę.-powiedział, kładąc rękę na moim udzie.
-Do Kanady?-zapytałam. Skinął, -Dobrze, będę tęsknić.- westchnęłam, przeplatając moja palce z jego. Oblizał jego wargi, -Chce żebyś pojechała ze mną.-powiedział.
-Pojechać z tobą!?- wykrzyknęłam z podniecenia.
-Tak, ale twoja mama....-przerwałam mu w połowie zdania.-Mogę pogadać z nią o tym, tak bardzo chce jechać.-powiedziała. Zaśmiał się,
-Spokojnie Shirley. Tylko dostań zgodę od mamy, to będzie jak podróż do piekła i z powrotem.-zaśmiał się.
Zachichotałam, -Tak, ale jestem chętna by iść tam po to.- pocałował mój polik, i dostaliśmy czek. Justin wyjął swój portfel. -Mogę zapłacić.- powiedziałam otwierając moją portmonetkę.
-Nie, ja stawiam- odmówił. Zamiast sprzeczać się z nim, pozwoliłam mu zapłacić.
------


Stałam w kuchni, z moją mamą obracającą się przeciwko mnie. -Nie- powiedziała.
-Proszę, mamo. Chce tam tak bardzo jechać.-błagałam.
-Janessa, nie. Nie pozwolę mojej córce na wyjazd z kraju samej z jej chłopakiem!-wykrzyknęła, kontynuując siekać warzywa na kolacje.
-Ale my nie będziemy sami, jego mama z nami będzie.-zaprotestowałam. Westchnęła,
-Mamo, chce ci udowodnić że Justin nie jest taki jaki myślisz. Jest na prawdę dobrym chłopakiem, i naprawdę chcę jechać z nim by odwiedzić jego rodzinę na weekend.-powiedziała, mając nadzieję że to ją przekona. Spojrzała na mnie przez moment.-Okej, możesz jechać, ale musisz dobrze zachowywać się przez resztę tygodnia. To oznacza, że nie masz pyskować, masz być w domu na czas, i być miła dla twojego brata. -domagała się. Skoczyłam z podniecenia,-O mój boże, dziękuję,dziękuję,dziękuję!-
Ale potem przestałam i pomyślałam gdzie jest Jamie?
-Gdzie jest moje rodzeństwo tak w ogóle?-zapytałam, dała mi smutne spojrzenie.
-Olivia zerwała z nim po szkole.-oznajmiła. Zmarszczyłam brwi, -Co się stało?-zapytałam. Wzruszyła ramionami, -Nie chce ze mną rozmawiać.- westchnęłam, -Pogadam z nim.-

Udałam się na górę do pokoju Jamie'go. Zapukałam do drzwi. Bez odpowiedzi -Jamie!- wrzasnęłam przez drzwi. -Odejdź.- zażądał. Przewróciłam oczami i weszłam do pokoju. Siedział w kącie pokoju, jego twarz była czerwona, a oczy popuchnięte. 
-Mówiłem ci żebyś nie wchodziła- powiedział z wściekłością. Poszłam w jego kierunku i usiadłam na podłodze obok niego. -Na prawdę myślisz że pozwoliłabym mojemu bratu siedzieć w jego pokoju i płakać bo dziewczyna z nim zerwała?-zapytałam. Pokręcił głową w odpowiedzi.
-Co się stało?Dlaczego zerwała z tobą?-zapytałam. 
-Powiedziała mi że jej siostra gadała o tobie. Powiedziała jej że jesteś dziwką i chodzisz z Justinem dla zabawy. I ona uwierzyła w to i powiedziała, że pomyślała i ja mogę zrobić to samo, więc rzuciła mnie.-powiedział. Byłam wściekła w środku.Nie mogę uwierzyć że Natalia to zrobiła. Na początku gadała za moimi plecami, a teraz skłoniła jej młodszą siostrę żeby złamała serce mojemu kochanemu braciszkowi. Skończyłam z nią. Pociągnęłam Jamie'go do uścisku, i płakał aż do kolacji.

------

Piątek

Justin pomagał załadować mój bagaż na tyły taksówki wraz z jego i jego mamą. Byłam tak podekscytowana tym ze wyjeżdżam na weekend. Po prostu by mieć ubaw z moim chłopakiem. Moja mama i brat przyszli by się pożegnać.-Podejmiemy dobrą opiekę dla niej- Pattie powiedziała do mojej mamy.
-Dziękuje, dobrej zabawy.-uśmiechnęła się. Wyszczerzyłam zęby w szerokim uśmiechu i wsiadłam do samochodu wraz z Justinem. Przez całą jazdę samochodem patrzyłam przez okno, i wpatrywałam się w rzeczy których nie widziałam wcześniej, na przykład rzeczy niedaleko lotniska. W końcu udaliśmy się na lotnisko, i byłam super podekscytowana, ale kiedy weszliśmy do samolotu, zaczęły przejmować mnie nerwy. Usiadłam obok Justina, ciężko oddychając.
-Co jest nie tak kochanie?-zapytał. 
-Jestem przerażona, wiesz że mam lęk wysokości.- przypomniałam mu, skinął głową. 
-Pamiętam także datę twoich urodzin.-powiedział. Zmarszczyłam brwi,
-Co to ma do czynienia z tą sytuacją?- zastanawiałam się, on się uśmiechnął.
-Próbuję wziąć to z twojej głowy, głupku.-powiedział. Zachichotałam,
-Okej, więc kiedy są moje urodziny?-zapytałam, mając nadzieję że wie.
-28 listopada.-oznajmił, uśmiechnęłam się.
-Wiesz to.-powiedziałam w strachu. Zaśmiał się i pocałował mnie w czoło.

-----


Obudziłam się przez Justin trącającego mnie łokciem. -Skarbie, jesteśmy na miejscu.-powiedział. Podniosłam się i zdałam sobie sprawę że samolot już nie był w powietrzu. Kiedy wysiedliśmy, dosłownie całowałam ziemie. Justin pomógł mi ponownie włożyć mój bagaż do taksówki, wraz z jego mamą.
-Gdzie się zatrzymujemy?- zapytałam zapinając mój pas bezpieczeństwa, kiedy weszliśmy do samochodu.
-U moich dziadków.-powiedział, owijaąc jego rękę wokół moich ramion.

Dojechaliśmy do domu jego dziadków, trochę mi ulżyło ale znowu byłam przerażona tym że mogliby mnie nie polubić. Siedziałam w aucie a Justin i jego mama wysiedli.-No chodź.- pomachał mi żebym wyszła. Pokręciłam moją głową. -Co jest nie tak?-zapytał, zaglądając do środka samochodu. 
-Co jeżeli mnie nie polubią?-powiedziałam. 
-Oni cię pokochają.-zapewnił.
-Skąd wiesz?-westchnęłam,
-Ponieważ, ja cię kocham.-szeroko się uśmiechnął. Mogłam poczuć jak moje poliki się czerwienią, odpięłam mój pas bezpieczeństwa i wysiadłam z samochodu. Podeszliśmy do drzwi i Pattie zadzwoniła dzwonkiem.Jego babcia otworzyła drzwi z podnieceniem. Pociągnęła Pattie do uścisku, i potem Justina. Spojrzała na mnie i się uśmiechnęła,
-Więc, musisz być tą dziewczyną o której tak dużo Justin mówił. Janessa, racja?Wiesz, to było parę nocy temu.....- Justin przerwał jej. -Babcia, proszę, nie teraz.-jęknął. 
-Okej.- zachichotała i wpuściła nas wszystkich do środka.

Justin dał mi jego stary pokój, a on będzie spał na kanapie.To będzie dziwne, śpiąc w tym samym domu co on. Po tym jak rozgościliśmy się, poszliśmy wszyscy do domu Justina taty na kolacje. Przebrałam się z moich ubrań co miałam na podróż w coś bardziej szykownego. Stanęłam na przeciw Justina,
-Wyglądam okej?- zapytałam. Oblizał swoje usta i skinął. Uśmiechnął się i pocałował mnie w polik. Odprowadził mnie do samochodu, z resztą rodziny i pojechaliśmy do domu jego taty.
-------

Po spotkaniu reszty z jego rodziny, i po zjedzeniu kolacji, wszyscy usiedliśmy z tyłu domu na podwórku i oglądaliśmy fajerwerki. Miałam dużo zabawy i Justin był tak szczęśliwy widząc jego rodzinę.Szczególnie jego brata i siostrę. Byli tak uroczy. Siedziałam obok Justina z jego kurtką wokół moich ramion. To była najlepsza zabawa jaką kiedykolwiek miałam przez dłuższy czas


--

2:00 nad ranem.

Zostałam obudzona, kiedy usłyszałam skrzypienie drzwi. Moje oczy trzepotały jak zwróciłam moją uwagę na drzwi. Moją pierwszą myślą było, że to jest duch, umrę. Jak wyostrzyłam wzrok, zdałam sobie sprawę że to był Justin. -Śpisz?-wypowiedział, Uśmiechnęłam się, -Nie, gadam do ciebie prze sen.-powiedziałam sarkastycznie. Uśmiechnął się szeroko i zamknął drzwi za nim. Podniosłam się do pozycji siedzącej i ziewnęłam. Podszedł i usiadł obok mnie.
-Czy mogę tobie w czymś pomóc?-zapytałam.Wzruszył ramionami,
-Jestem samotny.-zaskomlał. Zachichotałam do siebie i pocałowałam go delikatnie w usta. Pociągnął mnie bliżej do piersi i kontynuował. Biegł swoją wolną ręką w górę i w dół po mojej nodze. Oboje zaczęliśmy oddychać ciężej i ciężej. Pociągnął mnie w dół i uniósł się nade mną. Wpatrywał się w moje oczy z pożądania.
-Janessa, kocham cię, i chce ci pokazać jak bardzo cię kocham.-powiedział, wciąż łapiąc oddech.
-Justin..-
-Proszę..-przerwał. Nie byłam tak na prawdę pewna. Powinnam? Ale my jesteśmy w domu jego dziadków! Nie wiem na prawdę co powiedzieć, więc pójdę za moim sercem.
-Okej.- Skinęłam.
-Czekaj, jesteś pewna?-zapytał. Przewróciłam figlarnie oczami.
-Weź to teraz, przed tym jak zmienię zdanie.-powiedziałam. Uśmiechnął się szeroko pokazując swoje białe,proste zęby przed pochyleniem się i pocałowaniem mnie ponownie....



*************************

HAHA CO ZBOCZUCHY
PEWNIE CZEKACIE NA TEN MOMENT CO
A MUSZE WAS ROZCZAROWAC
NIE BEDZIE GO
dlaczego?
dlatego że autorka go nie napisała, widocznie nie potrafiła albo nie chciała tego zepsuć

BUUUU BIEDACTWA MOJE KOCHANE :(((

z chęcią napisałabym ten moment ale nie potrafię, wybaczcie

a i jeszcze jedno, nie wiem jak to będzie z następnym rozdziałem bo mam bardzo mało przetłumaczone, a do piątku jestem o 8 do 17 w szkole i nie mam na to czasu więc przewiduje następny rozdział najszybciej w niedziele

@finerbiebur

12 komentarzy:

  1. tgyhyhy, będą sie seksic : o czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  2. justin zboczeniec nie mógł juz wytrzymac, hahaha bardzo dobrze tłumaczysz i wygodnie sie czyta @sylwuniek

    OdpowiedzUsuń
  3. Justin ten zboczuch hahhahah czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooo bzykanko oooooo kochsm to ooooo
    I o tym śpiewam

    OdpowiedzUsuń
  5. superr rozdział ♥ WTF, JAK TO NIE NAPISAŁA TAK WAŻNEGO MOMENTU !? *.* grrrr.

    OdpowiedzUsuń
  6. świetnie ♥/ @Horanek_xo

    OdpowiedzUsuń
  7. Ooo bzykanko haha

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudo cudo cudo
    *biję pokłony*

    OdpowiedzUsuń
  9. Uzależniłam się tak kompletnie!
    Potrzebuję kolejnego rozdziału, błagam <3

    OdpowiedzUsuń